Przez filmy z morthem - "Wilk z Wall Street"

www.filmweb.pl

Tytuł: Wilk z Wall Street (ang. The Wolf of the Wall Street)
Gatunek: biograficzny, komedia kryminalna (dlaczego, nie wiem sam, ja bym dodał bardziej, że komedia, i owszem, ale także dramat)
Produkcja: USA
Premiera: 3 stycznia 2014 (Polska), 17 grudnia 2013 (Świat)
Reżyseria: Martin Scorsese

    Niedawno było bardzo głośno o "Wilku z Wall Street" (np. pogadanka na ten temat przy okazji Battlefield, o której mówiłem z recenzji "Don Jon", polecam, obejrzyjcie sobie). Nie ma się co dziwić, w końcu jakby nie patrzeć - świeżynka. Grudzień zeszłego roku na świecie, a u nas - styczeń. Ludzie oszaleli. Niesamowita obsada - Leonardo DiCaprio w roli Jordana Belforta, Jonah Hill jako Donnie Azoff, Matthew McConaughey... No żyć i nie umierać. W dodatku historia, jaka historia! Co za wątek. Ludzie lubią oglądać i słuchać o tych, co byli na szczycie i spadli na samo dno. Uwielbiają. Jeszcze niektórzy myślą sobie "Ha, dobrze mu tak!".
    Po kolei. Przede wszystkim, film jest biograficzny. Tak, ktoś taki, jak Jordan Belfort istnieje po dziś dzień, żyje, ma się, raczej, całkiem nieźle.  Dorobił się nawet polskiej strony internetowej (a także wielu, wielu innych; jeśli jesteście zainteresowani, Google Was poprowadzi) jeśli chcecie - klik.
    Z pewnością wiele osób myśli sobie, jakim ten człowiek musiał być potworem - sprzedawać wszystko, mówić półprawdy i nierzadko w efekcie oszukiwać ludzi. I teraz, zatrzymajmy się na chwilę przy tym. Być może zostanę za to zlinczowany, ale ja osobiście nie uważam, że był potworem. Zgoda, nie działał w sposób do końca uczciwy, ale taki jest właśnie marketing. To jest właśnie giełda. Jeśli jesteś w pełni uczciwy, to nie przyniesiesz chleba do domu. Tak po prostu, bo ludzie są nieufni. I teraz pytanie, czy masz smykałkę, umiejętności do tego, aby ten brak zaufania zmienić w szeleszczące pieniądze? Jordan właśnie taki dar posiada. Potrafi sprzedać wszystko i każdemu. A przynajmniej na tyle wielu ludziom, że dało mu to ustawienie się przez bardzo, bardzo długi czas. Sprawiło, że stał się milionerem. Czyli nie, moi drodzy, nie przynosił do domu ledwie dwa tysiące, z których musiał opłacić rachunki, jedzenie i całą resztę. Przynosił do domu kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, na początku, a potem kilkaset, kolejno kilka milionów. I co, nikt by z Was tak nie chciał? Ja się przyznam, chciałbym jak cholera. I kto wie, może uda mi się kiedyś na jakiś jego motywacyjną mowę udać (bo w chwili obecnej jest to jego zajęciem). Leonardo DiCaprio doskonale odegrał tę rolę w moim odczuciu. W filmie są momenty, w których Belfort przekonuje innych, że zdobędą to, czego chcą - a chcieli pieniędzy. Że on im pomoże i wierzy w nich, więc osiągnął sukces. I przysięgam, moje własne samopoczucie po takich słowach, które nie były przecież kierowane do mnie podskoczyło o tysiąc punktów. Jeśli takim człowiekiem jest Jordan, tak charyzmatycznym (a musiał być taki, bo przecież sam z siebie nie pociągnąłby za sobą tylu ludzi, nie zarabialiby takich kokosów), to mówcie sobie co chcecie, ale ja chcę się z nim kumplować. Bo naprawdę ma się wtedy wrażenie, że można wszystko.
    Stop! Ciągle piszę, a nie przedstawiłem fabuły, więc błądzicie i nie wiecie o czym mówię. Już wyjaśniam. Lata 80, a właściwie ich koniec. Jordan znalazł pracę, lubił to, wydawało się, że jest w porządku i zaczyna być dobrze - mężczyzna bowiem zdał egzamin na maklera i wszystko wyglądało kolorowo. Gdyby nie słynny nowojorski krach na giełdzie. Firma, w której dotychczas pracował główny bohater zbankrutowała i została zamknięta, Jordan był bez pracy. Trzeba coś wymyślić. Znalazł zatrudnienie w miernej firmie handlującej akcjami śmieciowych spółek. Osobiście wydawało mi się, że nie skorzysta z tego zatrudnienia i pewnie by sobie to darował, gdyby nie to, że okazało się, iż system, który miała firma dawał 50% prowizji. Belfort wyprowadził firmę na szczyt. Czy był w tym uczciwy? Nie mówił całej prawdy, ale to nie o to chodzi w tym zawodzie. Poza tym szybko odkrył, że wystarczy trochę pomyślunku, a pieniądze przyjemnie lecą do kieszeni. Kilka kłamstw i nie do końca prawd bardzo w tym pomaga.
    Jordan przypadkiem spotyka Donniego Azoffa (Johan Hill) w knajpie. Zaczynają rozmawiać, a wkrótce - pracować razem. Zakładają firmę - Stratton Oakmont. Z czasem skromne mieszkanie to przeszłość. Stać go było i korzystał - penthouse, ferrari, a nawet zmienił żonę na piękną modelkę z podrzędnej fryzjerki. I cóż tam, że przy okazji maczał palce w nielegalnych interesach. Nie było to ważne, póki byli ostrożni i póki był z tego szmal. Dużo, dużo szmalu. Jordan zdawał się żyć zgodnie z tym, co mówił jego poprzedni szef - w tym zawodzie nie możesz być trzeźwy. Trzeba się wyluzować. A co luzuje, jak nie dragi i seks? Kokaina wciągana kilogramami, ekstazy i legiony bawiących się prostytutek, alkohol i całe oceany pieniędzy. Niestety - gdy zarabiasz za dużo, czasem możesz zwrócić oczy kogoś, kto nie powinien na ciebie patrzeć ani przez chwilę. I tak Jordan Belfort spotkał się z FBI. Nie było to miłe, nie dla milionera, który sporo miał za uszami.
    Czy polecam ten film i co o nim sądzę? Cholera, gdybym powiedział, że nie polecam to zgrzeszyłbym i musiałbym iść na kolanach do Japonii. To jedna z lepszych, jeśli nie najlepsza produkcja ostatnich lat. Reżyser - bomba. Film ma ciągłe tempo i pomimo tego, że trwa trzy godziny, zupełnie się tego nie odczuwa. A reżyser jest po siedemdziesiątce. No i obsada. Od dawien dawna twierdzę, że DiCaprio to genialny, przegenialny aktor. Jest naprawdę świetny pod każdym względem. Sprawdza się jako charyzmatyczny, magnetyczny przywódca i szef, narkoman, ofiara losu, dosłownie wszystko. I każda ta twarz będzie w tym filmie ukazana, bo taki był właśnie Jordan. Nie mogli wybrać lepszego aktora do tej roli. I dlatego też tak bardzo szkoda, że Leonardo nie dostał Oscara, pomimo nominacji, bo w stu procentach na niego zasłużył. Zresztą aktor jest bardzo zapracowany, bo na 2014 jest już pięć filmów, w których gra lub będzie grał (filmweb).
    Historia człowieka, który był na szczycie, spadł na dno i podniósł się. Zdecydowanie polecam.

10/10

I w tym momencie mam dla Was kilka linków. Jako że wypadałoby wspierać legalne posiadanie filmów i gier, a liczę na to, że chociaż jedna osoba będzie tym zainteresowana, to proszę:
BLU-RAY - 65 zł.
DVD - 28 zł.
I coś czego dotychczas nie praktykowałem, ale myślę, że ten film jest tego wart:
E-BOOK - 25 zł.
KSIĄŻKA W OKŁADCE -  26 zł.

2 komentarze:

  1. kolejny film, na który się nawet wybierałem do kina, ale nie dotarłem:P
    Ale w końcu obejrzę:) I zobaczę czy się z twoją oceną zgadzam:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście ciekaw jestem, czy się zgadzasz, czy nie, więc koniecznie poinformuj o wynikach ;D

      Usuń

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.