Wśród gier skacze morth - Beemov, czyli gry dla dziewczyn.


    Pierwszy raz tak nietypowa forma materiału, do którego zachęcam. Odpowiadając na pytania, które mogą paść - tak, naprawdę mam taki głos. Mikrofon co prawda trochę zmienia, ale pomimo wszystko brzmię równie babsko, co możecie usłyszeć. I tak, mam dwadzieścia lat. I tak, jestem chłopakiem. Nie pokażę Wam dowodu osobistego, bo to by było lekką przesadą, ale z całą pewnością jestem tym, kim jestem. Nagranie powstało wówczas, gdy miałem problemy z klawiaturą i nie była ona sprawna. Niestety z braku czasu dodaję materiał dopiero teraz.

    Dziś mowa o firmie Beemoov, a raczej grach, które są ich dziełami, a które głównie tytułowane są dla płci pięknej. W teorii. W praktyce, bywa różnie. Próbuję ustalić odpowiedź na pytanie "Dlaczego dziewczyny grają w tego typu produkcje?".
    Jak w filmiku można usłyszeć (jest to audiolog, trwający 25 min.) są oni autorami trzech tytułów: Miss Fashion, Słodki Flirt i Cromimi. O co chodzi w grach, możecie posłuchać na nagraniu.


Dajcie znać co sądzicie o tej nietypowej formie.

`wiek nie ma znaczenia - charakter i mentalność człowieka się liczy

lubczasopismo.salon24.pl

    Kończę właśnie drugi semestr liceum ogólnokształcącego. Mam prawie dwadzieścia lat, a mojej grupie na zajęcia jestem gdzieś po środku wiekowo - ani nie najmłodszy, ale też i nie najstarszy. Po roku znajomości z tą garstką, która się została (z trzydziestu sześciu zadeklarowanych osób pozostało zaledwie dziewięć) umówiliśmy się na piwo. Ot, wyjść, porozmawiać, a także "zintegrować się".
    Mając w środowisku trójkę osób, w tym dwie znacznie, które przewyższały mnie wiekiem i doświadczeniem stwierdziłem, że z pewnością nie spotka mnie tego typu nieprzyjemność, jaka miała miejsce. Nie lubię bowiem ludzi, którzy nie rozumieją prostych komunikatów. Być może jestem osobą interesującą, ciekawą - taką, którą chce się mieć przy sobie jak najdłużej. I nawet z jakiś względów może być to w porządku dla wszystkich. Niestety (albo stety) jestem też osobą asertywną, nie bojącą się mówić głośno "nie". I tak też było tym razem. Po kilku godzinach śmiania się i paru incydentach, w którym myślałem, że nasze najstarsze towarzystwo rozszarpie się na kawałki przyszedł czas, gdy robiło się chłodno i mało przyjemnie. Padł pomysł, aby pojechać do jednego z nich, wypić jeszcze kilka piw, zjeść pizzę i posiedzieć, dalej radośnie konwersując. Minęło już jednak kilka godzin i nawet nie planowałem, że będę tak długo na tym spotkaniu, wobec tego ja i kilka innych osób grzecznie stwierdziło, że my sobie pójdziemy do domu. I teraz, tak, gdy mówię "nie" oznacza to "nie". Nie zawsze tak było i nie we wszystkim, ale od jakiegoś czasu staram się nie rzucać słów na wiatr.
    Nie twierdzę, że nie ma ludzi, których to "nie" nie dotyczy i z którymi mogę przebywać długi okres czasu bez żadnego dyskomfortu. Są tacy, jest ich niewielu, ale istnieją. Znajomi z grupy, z całym szacunkiem, ale do nich nie należą z kilku względów, o których mówić nie ma sensu.
    Krótko mówiąc - jeśli ktoś chce się "wbić innej osobie na chatę" to w porządku, szanuję. Ale słowa od dorosłych ludzi, mających żony i dzieci, będących po trzydziestce, że to niekulturalnie powiedzieć po prostu "nie"... Ręce mi opadły, bo większa część tych młodszych z nas nie uroniła choćby słowa tego typu. Nie próbujcie mi wmawiać, że coś co jest jasne, klarowne i z taktem jest nie na miejscu i niegrzeczne dla ogółu, bo tak wcale nie jest. Nie mam pięćdziesięciu lat, ale też nie mam pięciu. Swój rozum posiadam i wykorzystuję go.

`życie nie jest fair i nie spodziewaj się, że będziesz tak traktowany

    W wyniku różnych powikłań moje prowadzenie bloga - prywatnego, jak i tego związanego z szkołą - zawisło na włosku. Długo materiały się nie ukazywały, brakowało czasu, możliwości i chęci. Przykre, ale prawdziwe życie. Szkoda tylko, że zostałem w szkole potraktowany jak gówno i nawet nie zaliczono mi informatyki chociażby na czwórkę (w umowie była szóstka, ale faktycznie - materiały się nie pokazywały). Niemniej jednak to nie oznacza, że tak po prostu podkulę ogon. Wymyśliłem co innego i zobaczymy, jak wyjdzie. Czas pokaże.

    W ramach tejże tematyki powiem jeszcze tylko, że walka o cudowne alimenty od ojca trwają. A raczej w tej chwili - poszukiwanie komornika. Niestety ostatnimi czasy ze względu na sesje brakuje mi czasu na to i owo. W ogóle po raz jeden z nielicznych mam strasznie zabiegane życie i niespecjalnie mi się to podoba.

    Kontakt z I. się odnawia i cieszę się. Naprawdę. Światełko w tunelu.

    Nie kupujcie "CD Action" w Realu. Egzemplarz bez płytki. Cudo. Kupiłem drugą, bo nie chce mi się walczyć o tamto. I tym razem mam płytę, ale wściekłość mnie wzięła. Hm, w zasadzie, pójdę do Reala po weekendzie i zobaczymy co z tego wyniknie.

    W ramach gier, w produkcji jest "Prince of Persia", "Assassin's Creed", "Minecraft" i "Aion". W najbliższym czasie z pewnością pojawi się materiał - jeśli nie z gry, to z filmu. Dajcie chwilę, mam jeszcze trochę sesji.
© Agata | WS | x x.