Oddaj krew dla Lucyny Barskiej-Fijałkowskiej!

   Post bardzo niestandardowy, ale i z niestandardowego powodu. Nie oczekuję, że nagle każdy z Was będzie chciał być dobrym człowiekiem i pomóc komuś tak po prostu. Ale proszę Was o to i tak, bo myślę, że warto pomagać, przynajmniej czasami.

   Chodzi o oddawanie krwi. Dla konkretnej osoby w tym przypadku. Dziś dwie youtuberki, które bardzo lubię - KinaCzewa i Młoteczka - opublikowały filmik, w którym mówią o co chodzi. Jeżeli nie macie ochoty posłuchać, to poczytajcie mnie.
   Chodzi o matkę ich kolegi, która leży w szpitalu w Warszawie i pilnie potrzebuje krwi. W innym wypadku nie skończy się to najlepiej, niestety.
   Mowa o Lucynie Barskiej-Fijałkowskiej. Proszę, jeżeli macie ukończone osiemnaście lat i spełniacie wymogi oddawania krwi (a o nich jest w filmiku) - zróbcie to, uratujcie jej życie.


   Odpowiadając na pytanie, to jedyne, co mogę zrobić w obecnej sytuacji - prosić Was o pomoc. Sam mam niedoczynność tarczycy, przyjmuję hormon tarczycy i automatycznie wyklucza mnie to z możliwości krwiodawstwa. Ale może Wy albo ktoś w Waszym otoczeniu okaże dobre serce i pomoże tej kobiecie, na to szczerze liczę.


Obejrzyjcie proszę filmik i z góry dziękuję Wam za pomoc.
Jesteście wielcy.

`psycho

   Coś około dwóch tygodni temu zdecydowałem się, w geście desperacji, na napisanie listu do I. Być może nie było to zbyt mądre posunięcie, ale zainspirowany znalezionymi (a wcześniej schowanymi) listami postanowiłem zrobić coś tak nierozsądnego.
   Znaczy wiecie, listy pisać jest bardzo fajnie, nawet jeden ostatnio wysłałem do pewnej youtuberki i jest z tego filmik (KLIK), kwestia tego typu z jaką zawartością on jest. Przyznajmy sobie szczerze, na pewno brzmię jak zdesperowany i bardzo dziwny człowiek w tworze, który poszedł do I. Trochę mi za to wstyd.
    Z drugiej strony myślę, że były to słowa, które w końcu musiały zostać wypowiedziane tak, jak ja potrafię najlepiej. A że konwersacje idą mi średnio, dużo lepiej sprawdzam się na polu pisania... Cóż.
   W każdym razie, niepokoi mnie cisza, która po nim nastała. Być może tylko przesadzam i nieco dramatyzuję, bo boję się efektu, jaki ten list mógł wywołać, ale...


   Zakładając, niezwykle optymistycznie, że dostaje ktoś z Was list. Jest to Wasza dawna miłość, byliście w związku, było fajnie. Rozstaliście się, bo partner był nazbyt zaborczy i taki... No właśnie, taki. Mija kilka lat, w trakcie których macie kontakt, ale wyraźnie ograniczony, dystans jest zachowywany dzięki Wam. I dostajecie list, w którym są słowa, że jest to inspirowane Waszymi słowami, w których było, że zawsze będziesz kochać tego swojego byłego i w ogóle, omnomnom, wiadomo. No i wyznanie, że minęło tyle czasu, a on ciągle coś do Ciebie czuje.
   Jakbyście zareagowali? Wyśmiali? Tak... Ja chyba też. Jakiej ja się reakcji spodziewam?

© Agata | WS | x x.