`wakacyjnie chociaż raz

   Ostatnie dni spędziłem na dosyć intensywnych wyjazdach, jako że piętnastego miałem wizytę w Łodzi u lekarza, musiałem się tam stawić. Niestety, połączenie, które posiadam obejmuję przesiadkę - tylko i wyłącznie. W Warszawie, stolica, wiadomo. Tak się składa, że mam tam trochę znajomych, w tym Heatz, której dziewczyna zagroziła mi męczarniami, jeśli do nich nie wpadnę.
   "A co mi szkodzi", pomyślałem. Nie zostałem długo, bo Dracze i pakowanie się na podróż to tragedia, powiadam. Wziąłem za mało skarpetek i koszulek (reszta, jak się okazało po powrocie, została na łóżku, przygotowana do spakowania)... W ogóle, jak ciamajda i to do kwadratu. Tyle dobrze, że szczoteczkę do zębów miałem ze sobą.
    Bawiłem się jednakowoż świetnie. Nawet jeśli za wiele nie wychodziliśmy. Okropne upały, nie polecam. Ale wspominam te kilka dni bardzo miło. Okazało się nawet, że ich córka bardzo mnie polubiła, co zszokowało mnie niezwykle - jestem typem, za którym milusińscy nie przepadają. Z wzajemnością, warto zaznaczyć. Ale ta mała, wredna istotka jakoś mnie polubiła, pomimo początkowej niepewności i później nie miała problemu z siedzeniem na moich kolanach ani bawieniem się ze mną... Ot, to było w jakiś sposób miłe.
   Przyjemnie było grać w RPG mówione. Pierwszy raz miałem z czymś podobnym styczność, ale świat wymyślany przez nas na bieżąco niezwykle mnie zaintrygował. Naprawdę mi się podobało. I z pewnością będziemy takie sesje powtarzać, kiedy tylko się spotkamy.
   Gdy wróciłem, wszystkie moje rzeczy były w sierści. Koty, ach, koty. Ale nawet mi to nie przeszkadzało. Przywykłem, po tylu latach mieszkania z psem i kotem.
   Heatz zdecydowała, że wpadnie do mnie dwa dni po moim powrocie do domu. Chyba chciała odpocząć od dziecka, od kłótni, które ostatnio miewają z dziewczyną. Szanuję to. Chciała trochę urlopu, to przecież nic złego. I znowu, sytuacja się powtórzyła - w zasadzie nie wychodziliśmy jakoś bardziej z domu ze względu na nieziemskie upały i duchotę. Ale to nie znaczy, że bawiliśmy się gorzej. Heatz oszalała na punkcie Simsów i możliwości tworzenia w nich naszych postaci z innych RPG, pisanych tym razem. Bawiliśmy się przednio, nawet jeśli to było trochę a'la nerd. Może jesteśmy trochę takimi nerdami, czemu nie?
   Śpiewanie, pozytywna energia i śmianie się z samych siebie. Albo, co gorsza, mówienie tych samych słów w tym samym czasie. Po trzech dniach takiego gadania to już zaczynało być naprawdę przerażające!
   Przyjemnie jest mieć styczność z jakąś pozytywną energią, ogólnie. Chociaż niezwykle irytowały mnie jej ciągłe rozmowy z swoją lubą przez komunikatory wszelkiego rodzaju. Ja wiem, tęsknota, te sprawy, ale to było naprawdę drażniące. Nic nie mówiłem. Nie uważałem, że powinienem. Kim jestem, aby wymagać wyłącznej uwagi? Nah. No właśnie.


Piosenka wyjazdu:

Wśród gier skacze morth - Don't Starve

   "Don't Starve" wyróżnia się na pewno nietypową, jak na obecne czasy, grafiką, która jednym przypadnie do gustu, a inni uznają, że nie mogą jej ścierpieć. Prawdę powiedziawszy przedstawicieli drugiej opcji jeszcze nie poznałem, więc jeśli macie takie właśnie odczucia, gdy patrzycie na tę grę - dajcie koniecznie znać.
    Nie oceniajcie jej jednak zbyt pochopnie, bo być może bardzo Wam się spodoba. Przede wszystkim, kilka słów o niej samej. "Don't Starve" miała swoją premierę już kawał czasu temu, bo 23 kwietnia 2013 na całym świecie przez ekipę deweloperską Klei Entertainment. Jeżeli lubisz gry polegające na przetrwaniu i eksploracji otoczenia, podejrzewam, że będziesz zachwycony!
by morth from Steam (dracjonis
   O czym? Przede wszystkim, na "dzień dobry" uzyskujemy kilka opcji, jak wybranie preferowanej przez nas postaci (na początku tylko Wilson, a całą resztę możemy odblokować później), ustawienie sobie świata (polecam więcej jagód, na przykład), a nawet dodanie modów, które nas zainteresują z Workshopu w Steamie (także inne postaci, jak Gerald z Wiedźmina itd.).
   Gdy przeszliśmy już do gry, pojawiamy się w absolutnej dziczy ( mapa losowo generuje się przed każdym rozpoczęciem rozgrywki). Zostajemy tam podstępnie przeniesieni przez Maxwella, demona, który wita nas na początku kilkoma słowami, nierzadko ironicznymi. I zaczyna się nasze przetrwanie w obcym świecie. Pamiętajcie, to survival. Nie będzie łatwo.
   Przede wszystkim, to dzicz. Mamy trzy wskaźniki - psychiki, głodu i życia. Musimy dbać tak naprawdę o każdy z nich. Zorganizuj sobie żywność, wznieć ognisko, skonstruuj jakieś narzędzia, rozwijaj się - innymi słowy, przetrwaj. Cel naszej gry ustalamy my sami - przeżyć jak najwięcej dni, uciec z tego cyrku na kółkach, gdzie wszystko chce Cię zabić (pamiętaj, żaby nie są miłe), przejść tryb przygodowy - to Twoja decyzja.
   Od tego, ile dni przeżyjesz zależne jest, jak wiele postaci uda Ci się odblokować. Nie tylko wyglądają inaczej, ale każda z nich (także te z moda) mają swoje unikalne cechy, zdolności, ale i wady.
by morth from Stream (dracjonis)

   Dlaczego polecam? Przede wszystkim z powyższego tekstu możesz wywnioskować, że to bardzo prosta gra. Masz ogień, jedzenie, możesz handlować tym życiem. Wielokrotnie jednak rozgrywka i wydarzenia mogą pokazać Ci niesamowite sytuacje, z których nie będziesz wiedział jak masz wyjść, a cały Twój dobytek, który udało Ci się zebrać może zniknąć w dosłownie kilka chwil. Nie zliczę ile razy piorun spalił moje skrzynki i łatwopalne przedmioty w nich zawarte. Ile razy pająki goniły mnie wokół niewielkiego ogniska i nie pozwalały tym samym dołożyć do niego. Moja pierwsza śmierć w tej grze była na dwudziestym piątym dniu, ponieważ padał deszcz (a to automatycznie powoduje pogorszenie samopoczucia naszej postaci), ognisko ledwo się tliło, była noc, a mnie goniły... omamy. Nie żartuję, omamy. Uczucie ogromnego osamotnienia i zdania tylko na siebie potęguje emocje, które niekiedy sięgają zenitu. Prawdziwy survival, walka o życie. Myślę, że owa gra (to tylko moja subiektywna, niczym nie poparta opinia) może rozwinąć w Tobie umiejętności szybkiego myślenia i rozwiązywania problemów.

10/10

© Agata | WS | x x.