`wsparcie w rodzinie? pukasz do złych drzwi

    Strasznie chciałbym wierzyć, że wybieramy sobie sami własną drogę. Oczywiście możemy być w pewien sposób instruowani i są rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli, chociaż chcielibyśmy, ale jednak kierunek, jaki obierzemy w życiu, jacy będziemy dla innych towarzyszy naszego życia - to wszystko wybieramy sami. Pod wpływem wielu sytuacji, ma na to tak wiele czynników, iż nie mógłbym ich tu wszystkich wymienić. Jednakże... to właśnie my panujemy.
    I przy okazji pisaniu o książce "Blaze" wspominałem już, że nikt nie jest biały albo czarny. Dobry lub zły. Ciężko jednak powiedzieć kilka dobrych słów o K. Tak bardzo ciężko...

    K. to jakaś część mojej rodziny. Moja matka ma brata, a ten - żonę. K. to właśnie ta żona. Nieszczęsna, zresztą. Nikt nie przypuszczał na ślubie, że będzie to wyglądało w ten sposób. Miał on miejsce jeszcze w czasach, gdy moi rodzice byli razem, a więc ponad dziesięć lat temu. Strasznie dużo czasu temu, prawda?
   Z pozoru to wzorowa gospodyni. Z pozoru dba o starszych rodziców swego męża (w tym dziadka, który zmarł 25.03.2015 r). Z pozoru, to właśnie słowa klucz. W dzień pogrzebu, wczoraj - kobieta idealna. "Mamo, pomogę". "Mamo, chodźmy", mówiła, biorąc babcię pod rękę. Pomagała iść w tą lub w tamtą, podawała jej sałatki, robiła picie, wszystko. Wzorowa, miła gospodyni domowa. Szkoda, że tylko z pozoru.

    A prawda jest taka, że to fałszywa zdzira. Inaczej tego określić się nie da. Gdy znikają tłumy gapiów, ignorują babcię. Jakby nie istniała. Nie pomagają jej, nawet nie pozwalają babci gotować sobie obiadów. Nie dają jej też tego, co sami robią do jedzenia. Teraz, gdy dziadek odszedł z tego świata, babcia będzie siedziała sama w pokoju i... Tak bardzo mi jej szkoda. I ta bezsilność, jaką czujemy w stosunku do tej sytuacji. Mój wujek to pantoflarz, a K. to materialistka i fatalna matka dla swoich dzieci. Kiedyś się to na niej zemści, oczywiście. Karma zawsze wraca, jak to mówią, ale jednak...

Spoczywaj w pokoju, dziadku.

`powiedz mi coś, misiaczku. AŁA, co tak ostro?

    Uważam się za osobę szczerą. Długo tak nie było. W dalszym ciągu opisanie siebie w kilku słowach sprawia mi kłopot. Nie dlatego, że mógłbym powiedzieć tak wiele, ale właśnie dlatego, iż tak mało o sobie wiem. Nie chcę  powiedzieć, że jestem kreatywny, jeśli nie jestem (a może się tak okazać). Albo że lubię ludzi i jestem bardzo społeczny i towarzyski, skoro to kłamstwo. Wyjątkiem są rozmowy o pracę, gdzie w dużej mierze potrzebują tych społecznych. Jeżeli chcesz pracę, czasem trzeba kłamać i udawać kogoś, kim się nie jest.
    Dalej uważam siebie za osobę szczerą. Ale nie tak szczerą, że niby mówimy prawdę, ale jak przyjaciel powie nam co sądzimy o jego dziewczynie, a my widzieliśmy ją z innym na mieście w bardzo zażyłych kontaktach, to stwierdzimy, że "no wiesz, świetna dziewczyna, tak do siebie pasujecie". Nie. To ja byłbym tą osobą, która powiedziałaby "zdradza cię". Tak jak jestem kimś, kto mówi matce, że jej facet ją wykorzystuje.
    Brutalne? Może. Ale szczerość to przecież nie jest coś... miękkiego i ciepłego, jak wielu się wydaje. Oczywiście, że nie. Życie jest brutalne i prawdomówność też taka jest. Żebyście mnie źle nie zrozumieli, ja potrafię być niesamowicie zakłamaną personą także. Jestem w stanie bardzo szybko wymyślić spójny ze sobą bieg wydarzeń, który może być prawdopodobny, ale zdecydowanie nie jest prawdziwy. Kłamstwo. To część naszego życia. Czasami skłamać trzeba, tak jak w już wspomnianej rozmowie o pracę.

    Ludzie brzydzą się kłamstwem i kochają prawdę. Ponoć. A ja powiem, że gówno prawda. Co?! Słyszę już te oburzone głosy, te "ALE JAK TO?!". No tak to. Potrafię kłamać i mówić prawdę. Z doświadczenia wiem, że tylko to pierwsze przyjmuje się jakoś... dobrze.
    Ile razy szczerze powiem, że według mnie dana osoba zrobiła głupio, bo na przykład nie sprawdziła firmy do praktyk i teraz dziwi się, że nie ma co robić? Albo stwierdzę, że pomysł na rozwój Rainbow RPG jest zwyczajnie niedorzeczny?
    Szczerość to wcale nie jest taka dobra cecha, jakby się wielu wydawało. Jak się mnie wydawało. Kiedyś myślałem, że jeśli będę szczery w życiu, to dzięki tej tajemnej umiejętności nabędę wielu przyjaciół, znajomych, będę brylował towarzystwo, zdobędę świetną pozycję w życiu i ogólnie cały świat będzie mój. Gówno prawda po raz kolejny.
    Jak powiem coś szczerze, to zaraz słyszę, że jestem chamski, niemiły, niekulturalny i co ja sobie, w ogóle, myślę. Grubiański też, o właśnie. Widzicie? Szczerość to bycie chamskim, niemiłym, grubiańskim. Oto czego chciałem, najwidoczniej.
    A jak kłamiesz? Jak cię na tym złapią, powiedzą, żeś łgarz i nie można Ci ufać.
    To jedyna różnica, jaką widzę - nie powiedziano mi jeszcze, że nie można mi ufać. To raczej plus, ale wśród tych wszystkich cudownych epitetów... ginie to, oj ginie.

    Taka prawda, moi drodzy. Społeczeństwo chce, żebyśmy byli szczerzy, ale gdy tacy jesteśmy... No właśnie. Dlaczego tak jest? Wielu ludzi woli mieć tzw. kółeczka adoracji. Osoby wokół siebie, które sprawią, że ich ego podskoczy od razu do góry. Mamy tak wiele niedowartościowanych osób, ta opcja wydaje się im najbezpieczniejsza dla nich samych. Po co wśród znajomych ktoś, kto powie bez ogródek, że wyglądasz do bani, skoro możesz mieć kogoś, kto powie: "Jesteś świetny!"?

Wśród gier skacze morth - Heroes of the Storm

gry-online.pl

    Ze względu na to, że dostałem możliwość testowania Heroes of the Storm w closed becie - tak oto powstaje ten materiał. W chwale i błyskach fleszy. Blizzard wita!
    Kto nie kojarzy tej firmy? Nawet jeśli nie interesujesz się światem gier, Blizzard to taka marka, która poniekąd broni się sama. Diablo, StarCraft i sławetne World of Warcraft to największe tytuły i dorobek firmy. Nie należy zapominać o popularnym ostatnio Heartstone.
    Blizzard Entertainment postanowił wejść w nową erę dla siebie, jako firmy. Po RPG hack and slash, RTS i MMORPG przyszedł czas na MOBA. Nawet oni wpadli w ten szał, jak widać. Czy skutecznie?

    Cel Heroes of the Storm jest dokładnie taki sam, jak w przypadku League of Legends, Doty lub Strife ze względu na ten sam rodzaj gry - musimy dotrzeć do bazy wroga i rozgromić ją w drobny mak. Co jest jednak nietypowe i zdecydowanie unikalne, to fakt, że... mamy do dyspozycji kultowe postaci Blizzarda. Jako że jesteśmy w świecie Nexus, to właśnie tu zderzają się wszystkie uniwersa. Możemy grać Diablo, Thrallem, Lich Kingiem (Arthasem), Novą itd. Już sam ten fakt dostarcza niemałej zabawy. Ale to, oczywiście, nie jest wszystko.

    Naturalnie postaci zostały podzielone na cztery rodzaje:
- zabójcy (duża liczba obrażeń, ale za to niewielka wytrzymałość),
- wojownicy (duża wytrzymałość, średni atak),
- wsparcie (leczenie, wzmacnianie członków drużyny, uniemożliwianie wrogom prowadzenia ataku dzięki zmienianiu ich w prosiaczki, zatrzymywaniu w miejscu i tak dalej),
- specjaliści (eksperci oblężeń, dowódcy).
Ciekawą opcją jest możliwość darmowego wypróbowania bohatera, co pozwala nam na poznanie umiejętności, możliwości awansu i przynajmniej podstawowej mechaniki przed zakupem postaci. Wydaję mi się to istotne, ponieważ każdy z nich kosztuje całkiem sporo, a nie mogę powiedzieć, aby zdobywanie wymaganych punktów było bardzo łatwe.
    Nietypową kwestią jest sposób rozdawania talentów. Przede wszystkim, mamy ich kilka rodzai i to od nas zależy, co wybierzemy. Biorąc pod lupę Raynora na pierwszym poziomie możemy wybrać, czy chcemy, aby jedna z naszych umiejętności biła więcej, leczyła nas bardziej, czy może chcemy przyzywać drona patrolującego okolicę. To, co wybierzemy jest naszą indywidualną sprawą, warto jednak wspomnieć, że w danym meczu nie możemy zresetować punktów i cofnąć naszego wyboru.
   Zupełną nowością dla fanów np. League of Legends może być też fakt, iż w Heroes of the Storm nie ma opcji kupowania przedmiotów i budowania w ten sposób swojej postaci. Prostą drogą dedukcji można też ustalić, że nie ma czegoś takiego, jak dostawanie złota za zabijanie stworów na linii, w lesie, ani przeciwników. Walutą przetargową w HotS'ie jest... doświadczenie. Im więcej go ma dana drużyna, tym prędzej zdobywa ona poziomy i jest po prostu silniejsza dzięki większej ilości potężnych umiejętności. To, oraz wykorzystywanie otoczenia jest kluczem do wygranej.

    Niezwykłą kwestią są także plansze. Aren jest kilka, każda ma inne zasady, chociaż cel jest dokładnie ten sam (wygrać mecz poprzez zniszczenie bazy wroga). Tak na przykład będziecie musieli zdobyć daninę, aby uzyskać przychylność boga lub wejść do kopalni i zabijać zmarłych, a ilość zebranych czaszek będzie wyznacznikiem jak potężny stanie się golem, który po wycieczce w podziemia powstanie, niezależnie od tego, czy chcemy, czy też nie. Bardzo interesujące opcje, które mnie osobiście oczarowały. Niejednokrotnie tego typu rzeczy są kwestią decydującą o naszej wygranej lub przegranej, te krótkie eventy stanowią niezwykle istotną kwestię taktyczną. Niesamowite, jak Blizzard w grę MOBA wplótł elementy z innych uniwersów, jakie posiadają na koncie.

    Pomimo tego, że gram na najniższych możliwych ustawieniach graficznych, wizualnie gra w dalszym ciągu czaruje i pod tym względem niewątpliwie zniewala. Jeżeli graliście lub widzieliście cokolwiek z World of Warcraft, zdecydowanie poznacie tę nietypową atmosferę. Wszystko zdaje się być wzorowane graficznie właśnie na tym MMORPG. Od strony technicznej, świetny opening, ładne przerywniki filmowe, zgrabny tutorial. 
    Świetna oprawa muzyczna. Strasznie przypomina wyżej wspomniany gatunek, chociaż prawdę mówiąc nie jest to tak dobre, jak World of Warcraft.

    Rzeczą, do której muszę się przyczepić, bo w ogóle mi się nie spodobała to kiepski system free to play. Oczywiście gra działa na zasadzie mikropłatności, niemniej jednak sposób, w jaki zostało to tutaj rozwiązane wydaje mi się bardzo nietrafiony. Zwykle w przypadku MOBA spotykałem się z kupowaniem za określoną kwotę określoną ilość jakichś punktów, które zdobywać można tylko i wyłącznie za prawdziwą gotówkę. Za te punkty można kupować postaci, dodatkowe skórki dla postaci, ulepszenia (typu więcej punktów doświadczenia dla konta po ukończonym meczu albo więcej punktów, które dostajemy za ukończony mecz i które umożliwiają nam kupno postaci) itd. Tutaj nie ma czegoś podobnego. Owszem, w sklepie widać skórki, wierzchowce nawet albo ulepszenia, ale niestety walutą przetargową są... euro. Płacimy określoną ilość pieniędzy (na przykład 3,99€) i dostajemy przedmiot, za który zapłaciliśmy. Wydaje mi się to absolutnie nie trafioną metodą, być może przez wzgląd na to, że jestem typem małego chomika - kupuję czasem jakieś Riot Points na LoL'u i trzymam na promocje albo prezenty dla znajomych. Opcja, gdzie muszę zapłacić od razu gotówką i otrzymać tylko jedną rzecz nie jest na polskie realia, po prostu (a gra ma polską wersję językową, dla ścisłości).

    Podsumowując? Zapowiada się naprawdę świetna gra! Nie widzę, póki co, zawodów e-sportowych w świecie Heroes of the Storm, ale gra jest dopiero w closed becie i kto wie, co zmieni się jeszcze w tej kwestii. Być może Blizzard kieruje się w stronę bardziej casualowych graczy. Na pewno HotS zapewnić może Wam niemałą rozgrywkę, w szczególności, jeśli jesteście fanami gier producenta (możecie podniecać się tak, jak ja graniem Lich Kingiem, ODJAZD!). Niestety nie wiadomo kiedy gra zostanie oddana do użytku publicznego, nie ma zapowiedzianej premiery w żadnym z krajów, a w closed becie jest już od ponad roku (13 styczeń 2014). Myślę jednak, że warto czekać na tę produkcję z niecierpliwością i ostrzyć sobie na nią ząbki.

9/10
© Agata | WS | x x.