Przez filmy z morthem - "Wiek Adaline"

www.filmweb.pl

Tytuł: Wiek Adaline
Gatunek: melodramat
Produkcja: USA
Premiera: 15 maj 2015 - Polska, 8 kwietnia 2015 (Świat)
Reżyser: Lee Toland Krieger
Scenariusz: Salvador Paskowitz, J. Mills Goodloe

   Odnoszę wrażenie, że ostatnimi czasy całkiem spora ilość wszelakich form przekazu ukazuje się z tematyką wieku, starzenia się, nieśmiertelności i tego typu spraw. Najpierw "Wiek Adaline", a później "Soma". Dwa różne gatunki, bo przecież film i gra, ale jednak...
  Jak często zastanawialiście się nad nieśmiertelnością? Jak wiele razy pomyśleliście, że fajnie byłoby być nieśmiertelnym, nigdy się nie zestarzeć, nigdy nie umrzeć? Mnie zdarzyło się mieć takową refleksję w przeszłości, nim zrozumiałem, że wcale nie byłoby to takie fascynujące i świetne, jak można by się spodziewać. Na początku - może i owszem, ale później?
   "Wiek Adaline" właśnie do tego tematycznie przysuwa się i uśmiecha pięknie, pokazując białe zęby. Główną bohaterką jest, bowiem, urodzona na początku XX wieku Adaline. Na skutek wypadku samochodowego i jego następstw przestaje się ona starzeć. Nie dla niej zmarszczki, siwiejące włosy, problemy ze stawami, a także wiele rzeczy i uczuć, a także przeżyć, które dla nas są raczej naturalne. Chociażby miłość. W jej rozumieniu związek ma sens tylko wtedy, gdy prowadzi on do grobu. W innym przypadku - to zwykłe rozczarowanie. Bo przecież kiedyś partner umrze, prawda? A Ty... Nigdy. Jak to jest, być nieśmiertelnym? Jak to jest widzieć starzenie się swojego własnego dziecka? Jakie takie życie ma plusy, a jakie minusy? Czy w ogóle istnieją? Ten film z pewnością odpowiada na kilka z tych pytań.
   Jeśli oczekujecie niesamowitej gry aktorskiej i powalającego scenariusza, to nie uświadczycie tego, nie ma co o tym marzyć. Film jest poprawny, dobry, przyjemnie się go ogląda, niemniej jednak nie sprawia czegoś niezwykłego w Twoim sercu, nie kradnie duszy, jak niektóre produkcje potrafią uczynić. Jest dobrze. Może dla niektórych nawet refleksyjnie, tak jak mnie się udzieliło, niemniej jednak nic ponadto.
   Trudno jest mi się też wypowiadać na temat tej produkcji, bo bardzo ciężko napisać jest coś sensownego, aby nie zdradzać zbyt wiele z fabuły. Jest ona skonstruowana w ten sposób, iż nie natknąć się na wątek, który mógłby zepsuć jakąś niespodziankę może być bardzo ciężko. Wspomnę tylko, że nie podobał mi się wątek z gwiazdą, nazywaniem jej na cześć Adaline i ciągle wspominanie tego wątku. Jasne, konsekwencja jest wspaniała - raz o tym powiedzieli i później po cichu ten temat się gdzieś wkradał, ale odnoszę wrażenie, że nawet bez tego film byłby kompletny. Taki zbędny wypychacz. 
  Tematyka jednak jest niewątpliwie ciekawa, realizacja niezła, wobec czego warto polecić i warto obejrzeć - ot, choćby z czystej ciekawości jak został zrealizowany pomysł, który potencjał ma.

7/10

© Agata | WS | x x.