`nasze twarze są jak maski - nakładamy i zdejmujemy, a każda to my

   Nie powiedziałbym nigdy, że jestem pisarzem, ale faktycznie tym zajmuję się od jedenastego roku życia - piszę. Raz lepiej, raz gorzej, w różnych światach i o różnej tematyce, a także wieloma postaciami, ale każda z nich to jakaś forma spełnienia się artystycznego. Ten blog to też część tego, co pozwala mi powiedzieć "Tak, jestem produktywny i mam wielką wyobraźnię". Być może to tylko jakaś forma, która pozwala mi poskładać własne życie. Nie wnikam w to, nie roztrząsam tego.

   Niemniej jednak, każda postać, jaką tworzę, powołuję do życia w różnych tematycznie światach ma swoją własną historię. Wydawałoby się to logiczne, coś ma swój początek, więc jakoś do tego początku dojść musiało. Nie jest to jednak przygoda, jaka przychodzi Wam na myśl - każda z tych wirtualnych i nierzeczywistych bytów to pewna część mnie samego i mojej osobowości.
   Ludziom wydaje się, że mamy jedną lub dwie twarze i tylko jedna z nich jest tą prawdziwą. Tymczasem to wcale nie jest prawdą, nie w mojej opinii. Każdy z nas jest zupełnie inny samotnie, w tłumie obcych ludzi, wśród znajomych, kochanka, przyjaciół, czy żony albo męża. Inaczej zachowujemy się w stosunku do dzieci, a inaczej do dorosłych, co nie oznacza, że którakolwiek forma naszego zachowania i "bycia" jest tą fałszywą i gorszą. Każda jest bowiem nami.

   Popularnie uważa się, że tylko kobiety mają milion twarzy, natomiast mężczyźni są tego pozbawieni. Fatalny błąd. My naprawdę nie zachowujemy się tak samo w stosunku do naszej matki, żony, kochanka, partnera, przyjaciela, kumpla, znajomego, psa, kota, dziecka, kogokolwiek. I to nie prawda, że tylko tacy, jacy jesteśmy sami ze sobą to prawdziwi my. Każda z "masek" jest nami, każda z form naszych osobowości to właśnie my - to wszystko, na co składamy się, jako ludzie, jako charaktery. Jesteśmy skomplikowani, my, jako społeczeństwo, ponieważ sami nie wiemy ile takich twarzy możemy mieć. Odkrywamy siebie z czasem.

   Myślę, że grając w RPG (pisane, mówione, jakiekolwiek) z czasem możemy odkryć właśnie, że każda z postaci, jaką tworzymy to w jakiejś części my sami. Właśnie dlatego tak łatwo jest nam się spersonalizować i czuć dokładnie to, co czuje nasz bohater - bo stajemy się nim, a wręcz powiem dalej - jesteśmy nim. Przecież skądś musieliśmy wziąć jego charakter, zadziorność, trudność w nawiązywaniu kontaktów i tak dalej. Mając tyle osobowości w jednej osobie, trudno tak naprawdę wyczerpać nam temat pomysłów na dalsze postaci, dalszych bohaterów.
   Jeśli jesteś osobą dającą życie właśnie takiej wymyślonej personie lub jesteś pisarzem - ujawniasz wiele swoich twarzy. Nie każdy orientuje się, jak wiele możemy ich posiadać i jak wiele z nich już odkryliśmy. Jako osoby realizujące się poprzez szeroko pojętą sztukę i twórczość, być może łatwiej jest nam zdać sobie z tego sprawę. Przychodzi bowiem taki moment, w którym dochodzi do nas refleksja jak wiele postaci posiadamy i jak zadziwiające jest, iż z każdą jesteśmy w stanie się spersonalizować i "być nią". Jak wiele historii napisaliśmy, a każda jest bliska naszemu sercu.

   To pokazuje nam, jak bardzo różnymi ludźmi być możemy i jak bardzo trudno jest poznać kogoś w pełni. Nigdy nie wiesz, czy dwadzieścia twarzy, które Ci pokazał to ostatnie dwadzieścia, jakie ma w zanadrzu. 

Wersja audio posta:

5 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak bliska jest mi treść tego posta. Ja również od bardzo dawna bawię się w blogowanie, co prawda z wieloma dłuższymi i krótszymi przerwami, jednak nie jest mi ta tematyka obca. Miałam swoje postacie na wielu blogach grupowych, sama też kilka takich założyłam. I doszłam w pewnym momencie do identycznego wniosku co ty; że utożsamiam się z moimi postaciami. I jednocześnie, że nie potrafię, albo nie chcę stworzyć takich, których charakter zbyt odbiega od mojego. Stworzenie bardzo nieśmiałej nastolatki jest dla mnie czymś straszliwie nudnym i męczącym. Preferuję więc te bardziej towarzyskie i otwarte, bo sama taka jestem (oczywiście pod warunkiem, że jestem w niekrępującym, ograniczającym mnie towarzystwie).
    Wracając jednak do Twojego tekstu: zgadzam się też z samą końcówką i dodam coś od siebie. My sami nie znamy wszystkich swoich twarzy. Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

    tasty-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *nieograniczającym ;p

      Usuń
    2. Aż korci mnie, aby powiedzieć, że osoby z pozoru niezbyt towarzyskie wcale nie są takie nudne, jak można to postrzegać. Napisałem to tylko dlatego, że Twoja wypowiedź trochę sugerowała "Nieśmiali ludzie są nudni". Imo bardzo lubię tworzyć takie postaci. Dlatego, że jest to bardzo trudne. Szczególnie, jeśli ma się bardzo różnorodną naturę i introwertyczną duszę ;3. Ale i tak z jakiegoś powodu wydaje się to nieraz nie lada wyzwaniem pisarskim.
      Oczywiście to, co wytknąłem przerysowałem, nie miało to na celu urazić Cię. Tak zwróciło to moją uwagę, tak po prostu, bo mogło.

      Usuń
  2. Trafne spostrzeżenia. Ludzie to jednak bardzo złożone istoty i zarówno nasze maski, jak i oblicza, są wciąż po części nami. Mówi się, że człowiek się nie zmienia, a jedynie daje poznać z innej strony i coś w tym jednak jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego następnym razem, jak nazwą kogoś zołzą albo sukinsynem, nie ma co się martwić. To tylko jedna z masek ;D

      Usuń

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.