Przez filmy z morthem - "Don Jon"

www.filmweb.pl
Tytuł: Don Jon
Gatunek: komedia, dramat
Produkcja: USA
Premiera: 15 listopada 2013 (Polska), 18 listopada 2013 (świat)
Reżyseria: Joseph Gordon-Levitt

   Po ten tytuł sięgnąłem ze względu na aktora, grającego główną rolę, jak i reżysera oraz scenarzystę. Najbardziej zapamiętałem go z "Incepcji", w której grał bardzo dobrze, wobec tego stwierdziłem, że film zły być nie może. Czy się zawiodłem? Nie do końca, ale też nie jestem zachwycony.
   Pierwsza kwestia, film jest stosunkowo wulgarny. Ponoć "Wilk z Wall Street" także do grzecznych nie należy (nadrobię brak w kwestii obejrzenia tego, naprawdę!), ale jednak z tego, co troszkę posłuchałem (w ramach gameplay'u z Battlefield dwóch bardzo fajnych gości, polecam!) nie jest to takie drażniące, rzucające się w oczy. Czy w "Don Jon" jest podobnie? Nie do końca. Są momenty, podczas których uśmiecham się z rozbawieniem gdy słucham tytułowego Jona. Ale to nie do końca pasuje.
   Fani love story powinni być zadowoleni, bo poniekąd to właśnie w tych obszarach film się obraca.  Ja, jako niespecjalny fan romansideł, główny wątek przyjmowałem z bólem, troszkę. Pozytywne jest to, że najgorzej to nie wygląda - myślę, że przez to, jaki jest główny bohater nawet płeć męska ścierpi. Chociaż damska może nieco kręcić nosem.
   O czym jest? Jon przypomina mi trochę cywilizowanego dresa, a nawet typowego, pseudo pobożnego polaczka. Jego wartości są jasno określone - rodzina, Bóg, siłownia, samochód, koledzy i oczywiście... porno. To jeden z tych, którzy oceniają kobiety w klubach według punktowej skali 1-10. Każdej powyżej 8. Jon nie przepuści i skończy się to w sposób wiadomy. Typ "zaliczeniowca", zdobywcy. Wadą tego mężczyzny (?), a niewątpliwą zaletą i główną osią fabularną jest fakt, że Jon uzależnił się od pornografii, w związku z czym współżycie nie daje mu takiej satysfakcji, jaką powinno (po co się wobec tego pieprzy, tego nie wie nikt).
   Na drodze bohatera staje Barbara (Scarlett Johanson), prawdziwa dyszka. Piękny i jędrny tyłek, obfite i krągłe piersi, długie nogi, zjawiskowa twarz. To kobieta, o którą (zdaje się) pierwszy raz Jon musi się postarać. Dlaczego? To typ romantyczki, która naoglądała się hollywoodzkich romansideł i sądzi, że tak samo jest w prawdziwym życiu. A on zakochuje się w niej i zdaje się, że jest szczęśliwy. Nie do końca. Barbara chce ustawić sobie Jona pod własne dyktando - mężczyzna lubi sprzątać, ale to przecież takie niemęskie, więc nie ma prawa tego robić; seks to tylko tradycyjny, po co jakieś innowacje; zero pornoli, bo to takie obrzydliwe! Gdy kobieta przyłapuje Jona na tej prymitywnej rozrywce, zrywa z nim.
   O co chodzi? Cóż. Czytając trochę materiałów o tym filmie większość ludzi wychodzi z założenia, że scenarzysta chciał pokazać, że nie tylko filmy pornograficzne zaburzają w jakimś stopniu nasze myślenie o seksie i związku - romanse działają w podobny sposób. Z początku nie chciałem w ogóle o tym wspominać, ale wystarczyło zastanowić się kilka chwil, trochę dłużej i coś w tym faktycznie jest, prawda?
   Znajduje się jednak osoba, która uświadamia Jonowi co robił źle. Dlaczego seks nie przynosi mu takiej satysfakcji, jak masturbacja. Dziesiątka nie zawsze jest najlepsza.
   Jeśli kogoś nie przekonałem, zapraszam na krótki zwiastun:


   Ogólnie polecam. Być może nie zachwyciło mnie i nie sprawiło, że zrobiłem "WOW", niemniej jednak dostarczyło mi kilku przyjemnych chwil i jakąś małą, miłą refleksję na końcu.

7/10

7 komentarzy:

  1. czyli...kolejna rzecz do wpisania na listę "obejrzeć w wolnej chwili". trzeba weryfikować cudze recenzje ponoć:)
    tak a propos tego aktora (czy reżysera, zwał jak zwał, ja go najpierw znałem jako aktora), skojarzyło mi się, że ma grać i reżyserować "Sandmana" opartego na słynnym komiksie autorstwa pana Gaimana...zgroza, powiadam, zgroza. czyli jak zawsze, czekamy "jak to wyjdzie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, ponoć tak najlepiej ;) Polecam. Nie jest to może kino, które wywoła wiele refleksji i będziemy chcieli do tego wracać kilkakrotnie, ale z pewnością zagwarantuje nam trochę mile spędzonego czasu ;)

      Usuń
    2. I btw, może być to ciekawa produkcja, chociaż bardzo łatwa do spieprzenia. Boimy się!

      Usuń
    3. nie zawsze filmy wiele refleksji przynosić muszą, czasem to ma być też po prostu rozrywka:)
      drżę! XD

      Usuń
    4. Co fakt to fakt, odmóżdżacze też są super. Ale ten nie do końca do takich należy, tak myślę.
      ;D

      Usuń
    5. fakt, całkowite odmóżdżenie zapewniają filmy typu Mordercza opona i wszelkie inne horrory klasy B a nawet Z:)

      Usuń
    6. Nieee, to chyba już odmóżdża za bardzo. Chociaż są takie filmy, które są tak złe, że to aż boli, ale oglądasz dalej... Ciekawe co one w sobie takiego de facto mają.

      Usuń

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.