`klaszczmy w ręce, jeśli jesteśmy szczęśliwi - podsumowanie roku i kilka planów na bieżący miesiąc

Nowy Rok. Niespecjalnie magiczna chwila, moim zdaniem, ale nie ma to też wielkiego znaczenia. Pora jednak, jak sądzę, uporządkować i podsumować to, co uważam za kluczowe kwestie poprzedniego roku.

Przede wszystkim, rok 2013 przyniósł mi rozpad związku. Przykra sprawa. Związek rozpadł się przeze mnie, niestety, wobec tego drobnymi kroczkami sprawiło to, iż w chwili obecnej pracuję nad sobą. Klapki z oczu spadły i widzę, ile szkód wyrządziło moje zachowanie dla osób mi bliskich.
Dalej, staram się więcej rozmawiać zarówno ze swoją rodzicielką, jak i ze znajomymi. Chcę być otwartą osobą, niespecjalnie konfliktową. Wyciszam się, trzymam na wodzy negatywne emocje i szukam sposobu, aby znaleźć ujście złości, która kłębi się we mnie.
Przyjęto mnie do szkoły i dotrwałem do sesji, mając naprawdę dużo procent obecności - nie było mnie zaledwie jeden dzień. Dla mnie to osobisty sukces - jak pójdą sesje, to już kwestia oddzielna i prawdę mówiąc martwi mnie niesamowicie. Wiadomo, sesja!
Co więcej?
Spiłem się i trochę odchamiłem, chociaż plany niespecjalnie wyszły tak naprawdę. Ale cóż tam.

Styczeń się przywitał, a ja mu chcę pokazać środkowy palec, gdyż iż ponieważ nie lubię go już teraz. Za dużo różnych rzeczy muszę zrobić właśnie w styczniu.

7 styczeń - zadzwonić do lekarza w Łodzi, pilne, priorytet!
22 styczeń - przypomnieć psychiatrze, aby wcisnęła mnie do znajomej terapeutki
23 styczeń - zadzwonić do psychiatry aby spytać o termin wizyty i miejsce

A poza tym, 10-18 stycznia to... SESJE. Niee...

Na pocieszenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.