Jak opinia człowieka się zmienia - trochę o filmie, trochę o książce (Władcy Pierścieni i Hobbit)

    Gdyby ktokolwiek kilka lat temu wstecz, trzy albo cztery, powiedział mi, że będę lubił "Władcy Pierścieni" to najprawdopodobniej wyśmiałbym taką personę i wysłałbym do lekarza. Psychiatryka jakiegoś, coś w tym rodzaju. I to wcale nie znaczy, że nie lubiłem fantastyki. W jakimś stopniu ona zawsze gdzieś była i istniała - w końcu czytałem też inne historie, opowiadania lub książki fantasy, oglądałem filmy fantasy, grałem w gry fantasy. Tego była cała masa, ale ilekroć widziałem Władcę Pierścieni to szlag mnie trafiał. Frodo działał na mnie jak płachta na byka i w zasadzie jest tak po dziś dzień. Jakim cudem on przetrwał całą tę wyprawę, wszystkie przygody jakie ich spotkały, w głowie mi się nie mieści. Ciepłych słów o Frodo nie będzie, bo tej postaci po prostu nie trawię. Niemniej jednak, I. uwielbia całą serię Tolkiena i zawsze powtarzał, żebym chociaż spróbował, że pewnie widziałem właśnie momenty ze srającym Frodo, który nic nie potrafi zrobić i wszyscy robią za niego, w związku z czym pewnie to mnie zniechęciło (i miał rację...). Przyszło co do czego, obejrzeliśmy wszystkie części. I zmieniłem zdanie.
    Byłem do całego pomysłu więcej, niż niechętny. Co jak mi się nie spodoba i będzie to dla mnie czysta męczarnia? A co, jeśli wręcz przeciwnie, historia okaże się genialna? Będzie trochę głupio, bo I. nie da mi z tym spokoju i ciągle będzie powtarzał "A nie mówiłem, nie mówiłem?". Jak wiadomo, niespecjalnie lubimy się przyznawać do porażek, nawet takich błahych. A może szczególnie właśnie takich, bo jeśli coś było trudne, to jest to dobra wymówka dlaczego nam się nie powiodło.
   Czy tego chcę, czy nie, faktycznie, trzeba zwrócić honor zarówno reżyserowi, jak i pisarzowi. Był naprawdę genialny, wpadając na podobną historię. Ponoć w książce Frodo nie jest taką fajtłapą i taką porażką, chociaż wiele lepiej też nie jest. Trochę szkoda, bo to główny bohater, jakby nie patrzeć, a jest absolutną niedorajdą.
   Jeśli chodzi o Hobbita, historia wspaniała. Genialny wstęp do "Władcy Pierścieni". I co zauważyłem, na co bardzo pilnie zwracałem uwagę, Bilbo w porównaniu do Frodo jest naprawdę świetną postacią. Nie paraliżuje go strach co pięć sekund i nie stoi jak słup soli, gapiąc się w przestrzeń z szeroko rozwartymi oczyma, licząc chyba na to, że z jego własnej dupy wypadnie jajko. Działa. Niekiedy trochę nierozważnie i pod wpływem szalonej chwili (na przykład rzucenie się na ratunek Thorinowi przy spadającym drzewie w przepaść, tuż przed tym, jak super duże sowy przyleciały na pomoc). Nawet jeśli nie potrafi walczyć, bo jest Hobbitem, szybko się uczy i przystosowuje do sytuacji, myśli, jest sprytny (gra na czas przy trollach) itd. Tak, jak Frodo działa na mnie jak czerwona płachta na byka, tak Bilbo, wręcz przeciwnie. No i cała zgraja krasnoludów, epickie.
Oglądanie wszystkich tych filmów to była niezwykła przyjemność i przyszykowuje się, aby odwiedzić także książki Tolkiena. Chyba pochłonę wszystkie na raz, a co.

    A kto "Władcę Pierścienia" lubi, to "Prawa i powinności" Kariny Pjankowej też doceni. Jest kilka świetnych momentów z dzieł Tolkiena, warto zajrzeć. Lekkie pióro, zabawne toki myślowe głównego bohatera, przyjemne nawiązania do "Władcy Pierścieni", a to wszystko z dobrą fabułą. Lubimy i polecamy!

   Krótko mówiąc, nie lubiłem, bo nie znałem. Opierałem się na kilku słabszych momentach lub postaciach (Frodo...), zamiast zapoznać się z całością i dopiero wtedy wydać werdykt. Zmieniło się to. Też trochę mnie to zmieniło. To kolejny krok, aby stać się lepszym człowiekiem i bardzo cieszę się z tego, że dałem się namówić na zapoznanie się z wspaniałą, genialną historią Hobbitów i Pierścienia, i w ogóle.
Pamiętajcie, aby nie oceniać czegoś, nie znając tego. Wiem - wszyscy to wiedzą. Czasem tylko ciężko wprowadzać to za każdym razem w życie.

2 komentarze:

  1. Ja nie lubię Władcy Pierścieni i przyznaję, że nigdy nie obejrzałam żadnej części w całości, tylko urywki. Ale ze względu, że mój chłopak uwielbia tę trylogię, to poniekąd byłam zmuszona iść na dwie części Hobbit'a. Filmy dobre, efekty świetne, ale mimo to, nie zafascynowały mnie szczególnie. Nigdy nie wiadomo, co nagle polubimy :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie gdyby nie partner, też bym nie obejrzał żadnej części w całości, w ogóle. Zawsze przełączałem i stroniłem od tego, byle dalej. Cóż, trzeba było przyznać, że jednak się myliłem. No, nie do wszystkiego - Frodo faktycznie jest miałki i taki totalnie do dupy, ale cóż, nie można mieć wszystkiego ;). Hobbit, pod tym względem, z mojej perspektywy jest lepszy. Być może dlatego, że Bilbo po prostu nie jest taką totalną cipką.
      Niemniej jednak, rozumiem fascynację. Sam może nią nie pałam, ale z pewnością doceniam te produkcje i rozumiem teraz dlaczego ktoś może to uwielbiać.
      Jednego tylko nie jestem w stanie znieść, nie wiem, czy też tak masz. Jak trafiam na jakieś fanfiki z Władcy Pierścieni to szlag mnie trafia. Szczególnie, jak próbują wtrącić Legolasa w jakieś homo związki. Ja ogółem jestem bardzo elastyczny pod tym względem, na przykład lubię drarry (Harry + Draco z Harry'ego Pottera), ale po prostu takich cyrków z tym właśnie tytułem nie jestem w stanie przełknąć i w sumie nie do końca wiem dlaczego tak jest.

      Dzięki za komentarz, pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.