Przez filmy z morthem - "Co było, a nie jest (Clear History)"

www.filmweb.pl


Tytuł: Co było, a nie jest (ang. Clear History)
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Greg Mottola
Scenariusz: Alec Berg, Larry David,  Jeff Schaffer
Premiera: 10 sierpień 2013 (świat)
Czas trwania: 1godz. 40min

Czytając opinie na filmwebie masa ludzi twierdzi, że jest to słaba komedia, ale dobra historia. Nie zgodzę się z tym z bardzo prostego powodu. Ano dlatego, że wbrew pozorom są naprawdę śmieszne momenty i po obejrzeniu filmu czułem się rozbawiony i odprężony.
O czym? Ano o tym, jak to życie lubi być wobec nas bardzo, bardzo ironiczne. Być może nawet za bardzo. Nathan (Larry David), mężczyzna, który wygląda bardziej jak hippis, niż poważny pracownik... Zajmuje poważne stanowisko. To dziwiło mnie chyba bardziej, niż cała reszta. Jest kierownikiem działu marketingu w firmie produkującej najprawdopodobniej samochody. Jego szef stwierdza, że nowy produkt - mały samochodzik - powinien nazywać się Havard, zupełnie tak, jak jego syn. Tylko Nathan zgłasza, dosadnie, obiekcje i w ostateczności odchodzi z firmy i oddaje swoje 10% udziałów w firmie. Niestety, jego partnerka nie zgadza się z jego decyzją i każe mu niezwłocznie odzyskać swoją posadę i wpływy. Nie powodzi się to, a nowy samochód okazuje się niewyobrażalnym hitem - suma summarum Nathan traci niewyobrażalną sumę pieniędzy, gdyż jego udział zapewniłby mu lekką ręką milion dolarów. Kobieta od niego odchodzi, a on zmienia otoczenie. Kilkanaście lat później zamieszkuje malutkie miasteczko i wiedzie mu się bardzo dobrze. Nikt jednak nie zna jego prawdziwej tożsamości, bowiem zmienił imię i nazwisko i wszyscy znają go jako Rolly. Zmienił się wizualnie, ma krótkie włosy i jest, naturalnie, starszy, toteż nikt nie podejrzewa, że to właśnie on stracił te pieniądze - a było o tym bardzo głośno i to przez dłuższy czas.
Niestety nie ma spokoju za długo, bowiem jego kochany szef zapuszcza się do miasteczka i buduje wielką willę. Nathan postanawia się zemścić, dalej wściekły o sprawę sprzed lat.

Czy polecam? Jak najbardziej. Dlaczego? Nie jest typową, durnowatą komedią, zgoda, ale to nie oznacza, że jest gorsza. Warto chociażby dlatego, aby zobaczyć co ciekawego wymyślili jako zemstę i czy się ona opłaciła. Ja osobiście byłem zadowolony z tego filmu i podobał mi się. Nie płakałem z radochy, ale nie zawsze o to chodzi ;).

9/10

2 komentarze:

  1. Drogi morcie!
    Jestem zmuszona odrzucić Twoje zgłoszenie, gdyż, jak głosi regulamin Kompanii, oceniamy wyłącznie opowiadania (poezja jest możliwa, jeśli ktoś się na tym zna). Nie bierzemy się ani za pamiętniki, ani za teksty dziennikarskie - nic, co nie wpasowuje się w pojęcie opowiadania czy powieści. A jako że Kompania nie planuje tego zmieniać, nie ma sensu, by Twój blog kisił się w wolnej kolejce.
    Pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to najwidoczniej jestem gapą. Dzięki za informację wobec tego ;)

      Usuń

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.