Dawno temu ostatni raz miałem tak wielką ochotę wyjść z domu i przejść się. Nie powstrzymał mnie chłód nocy, późna, nocna godzina, ani fakt, że musiałem się z mieszkania wykraść, bo akurat matka przyjechała na noc przenocować.
Czasami czytasz pewne zdania po raz pierwszy i nie reagujesz na aluzje w nich zawarte, chociaż rozumiesz je. Gdy jest za późno, żałujesz braku decyzji. Piszę z autopsji, bowiem po przypomnieniu mi, że coś takiego jak Liebster istnieje (zabawa blogowa, zadajesz dziesięć pytań, nominujesz kogoś, aby odpowiedział i tak w kółko) spowodowała, że w kwietniu i ja pokusiłem się o prośbę na kilka pytań Królika. Dużo ostatnio o nim, ale cóż... Chcę w jakiś sposób nadrobić? Chociaż wiem, że to złudne pragnienia, nierealne.
Co w tym wszystkim jest najgorsze? Z jakiś przyczyn postanowiłem przypomnieć sobie jego odpowiedzi. Zgodził się, abym posłuchał jak śpiewa, nawet żeby nauczył mnie grać na gitarze... i przesłać może jakieś nagranie koncertu. Wyciągał dłoń, a ja się bałem jak skrępowany gówniarz.
Tak, dużo negatywnych emocji spowodowało, że nie mogę zasnąć. Musiałem wyjść na świeże powietrze jak stoję, w bluzie i dresach, narzuconym płaszczu, niedbale owiniętą szyją. Poczuć tę ciszę nocy, spokój. Obserwować zachmurzone niebo, z jednej strony jaśniejsze, niż z drugiej. Uspokoić się. Nigdy chyba tego nie robiłem. Nie przypominam sobie. Za czasów, gdy miałem psa, może. Bo wtedy trzeba było wyjść na spacer nawet o północy. Ale wiele lat minęło.
Poskutkowało. Cisza, spokój. W dalszym ciągu poczucie winy, ale wiem, cały czas wiem, że nie mogę ciągle o tym myśleć.
Ja żyję, on nie. Nieważne jak niesprawiedliwe w moim odczuciu to jest. Zmarnowałem szansy, ale na to już za późno. Dobrze wiedzieć, że noc dalej działa uspokajająco. Dobrze wiedzieć, że dwadzieścia minut o drugiej trzydzieści sprawi, że wyciszę się i uspokoję, chociaż trochę.
Przy tym spacerze przypomniało mi się, jak mając kilka lat wstecz miałem przygodę z tabletkami. Zdaje się, że jakoś wtedy pierwszy raz wywalili mnie ze szkoły. Były wakacje. Szczerze mówiąc, nie chciało mi się za bardzo żyć. Popularny wtedy był Acodin - zwykłe tabletki na kaszel, które w dużych ilościach działały trochę jak narkotyki.
Pamiętam, że wziąłem kilkadziesiąt i poszedłem na dwór, bo znajoma mnie zawołała. Stałem pod sklepem i śmiałem się z byle gówna, a jak powiedziałem jej dlaczego, nie chciała mi uwierzyć. Myślała, że blefuję. Pamiętam, jak biegałem i udawałem samolocik. Rozumiecie, biegałem po osiedlu totalnie naćpany lekami. Co najdziwniejsze, owszem, śmiałem się. Ale wewnątrz wcale nie było mi zabawnie. Robiłem jedno, myślałem drugie. Nie chciało mi się śmiać, nie czułem się szczęśliwy albo rozbawiony. Raczej smutny i żałosny, ale na ustach kwitła radość. Próbowałem włamać się do własnego domu przez okno, bo zamknięto drzwi, a ja zapomniałem kluczy. Co musiała pomyśleć babcia, która mnie w takiej pozycji znalazła, nie wiem. Może wolę nie wiedzieć.
Pamiętam, że matki nie było w domu. Zadzwoniła do mnie, może tknięta przeczuciem. Była na mnie wściekła. Upewniła się, że idę spać. Zasnąłem. Poranek był jednak okropny. Obudziłem się o czwartej rano, był już wschód słońca, a ja czułem się jak kupa gówna. Dosłownie. Bolał mnie brzuch tak bardzo, jakby wwiercało się coś w sam środek. Było mi niedobrze i gorąco, bardzo gorąco.
Siedziałem przez co najmniej godzinę na schodkach przed drzwiami do mieszkania na podwórku, bo inaczej nie potrafiłem tego zdzierżyć. Myślałem sobie, że nigdy więcej. Przyjechała mama o szóstej rano, wściekła jak sama cholera. Myślała, że piłem alkohol i po prostu się najebałem jak meserszmit. Gdy okazało się, że to leki zabrała mi je, wyrzuciła i... sam nie wiem. Nie poszedłem kupić drugich. Może uratowała mi życie. Pomimo tego, że czułem się okropnie, to chciałem wziąć jeszcze raz. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że wcale nie czułem się dobrze pod wpływem, chciałem po raz kolejny.
Być może ocaliła moje życie. Może sprawiła, że dalej tu jestem.
Gdy zasypiałem pod wpływem tabletek przez ułamek sekundy miałem myśl, że mogę tego nie przeżyć. Nie bałem się. Ale było mi trochę szkoda takiej ewentualności. Bo czy powinienem umrzeć od młodzieńczego buntu, od problemów, od depresji?
Strony |
`alejka wspomnień
Etykiety:
błędy,
bycie,
egzystencja,
kontrowersyjne,
masło,
morth,
morthowe ot takie gderanie,
nigdy więcej
o
16:30
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
morth
(86)
morthowe ot takie gderanie
(78)
projekt
(26)
projekty
(25)
jest ale nie musi być
(24)
morth i gry
(24)
egzystencja
(23)
bycie
(20)
masło
(20)
dorosłość
(16)
klops
(16)
błędy
(14)
dorastanie
(14)
refleksje
(14)
inne
(13)
prawdziwe
(12)
blogowanie
(11)
życiowe
(11)
bezsensu
(10)
chłopak
(10)
życie
(10)
gra
(9)
morth i kino
(9)
edukacja
(8)
niechciana dorosłość
(8)
przeżycia
(7)
smutek
(7)
dziewczyna
(6)
miłość
(6)
złość
(6)
mężczyzna
(5)
paplanie
(5)
praca
(5)
recenzja
(5)
związki
(5)
film
(4)
kontrola swojego charakteru
(4)
ojciec
(4)
plany
(4)
związki na odległość
(4)
audiolog
(3)
biseksualizm
(3)
ojcostwo
(3)
uczę się kochać
(3)
czym jest związek
(2)
fotografia
(2)
pierwszy raz
(2)
szkoła zaoczna
(2)
psycholog
(1)
Chyba nie mogę wiele więcej powiedzieć, niż już napisałam, prawda? ( ty powinien pojawić się wielki przytulas, ale nie znam takich emotek, więc prześlę po raz kolejny w myślach, o).
OdpowiedzUsuńI noc jest dobra. Wielu się jej boi, całkiem niepotrzebnie. Bo można znaleźć tam wiele czarnych jak i ona rzeczy, ale i wiele światła. i ciepła, które ogrzewa;) Tylko czasem trzeba lepiej poszukać:)
A takie akcje...cóż, powiem szczerze przeżywałam wiele podobnych. I to niekoniecznie są dobre wspomnienia, ale...jak wszystkie uczą, prawda? I oby uczyły w dobrym kierunku...trochę chyba tego dopilnuję :> Jakoś tak, wiesz, po mojemu :)
Niemalże poczułem się przytulony. Dobra jesteś xD
UsuńAle co fakt, to fakt, w nocy jakoś więcej przychodzi tych negatywnych myśli, jeżeli siedzisz i po prostu nic nie robisz, co by zajęło Cię nieco skuteczniej, niż te właśnie myśli. Nie sądzisz? Tak jakby w nocy więcej negatywnych... "demonów" chciało nas opętać i złamać. Naszych własnych demonów, których ma każdy z nas trochę.
Czego dopilnujesz? XD Rany, jara mnie to, że jesteś tajemnicza. Say what... ;D
To dobrze, cieszę się :D
UsuńFakt, ale może nieraz to po prostu my sami te złe myśli przyciągamy...wiesz, dzisiaj w nocy to się możesz skupić na dobrych wspomnieniach, o:D
Nie mogę nie być choć trochę tajemnicza, w końcu jestem czarownicą, nie?:D
... Kopnę Cię za nominację, ale jednocześnie się z niej cieszę xD Tylko nie wiem co napisać w sumie za bardzo, ale to ciii.
UsuńOwszem, możesz ;). Poza tym, moja mama mówi zawsze, że "jestem kobietą, mogę być tajemnicza" xD.
Też od razu nie wiedziałam, ale wybrnęłam, więc i ty wybrniesz :D
UsuńNo to widzisz, mam kolejny argument:D
Ano, masz.
UsuńHAHAHAHA, nie ma Cię na gmailu, HAHAHHA! ... Sorry.