`kilka refleksji do rozwinięcia

Przez cały okres trwania związku nigdy nie rozmawialiśmy na temat przyszłości. Nigdy nie poruszaliśmy tematów takich jak "Czego oczekujesz od swojego życia?", "Jak je sobie wyobrażasz?", czy chociażby absolutnie popularne głównie wśród płci pięknej "Czy jest tam dla mnie miejsce?".
Nigdy też nie poświęcałem refleksji, jaki ja sam jestem w takiej relacji. Dopiero gdy zaczęło się dziać dziwnie, przychodził czas zastanowienia - myślę, że zbyt późno.
Nie jestem idealnym towarzyszem. Nawet na "poprawnego" się nie zaliczam. Pierwszy rok to była masakra. Wstyd mi za to, co wyczyniałem, naprawdę bardzo mi wstyd i zresztą już się zdobyłem na przeprosiny. One same nie wystarczą, ale nie wiem co mógłbym zrobić więcej.
Krótko mówiąc, zawaliłem. Czuję się potwornie winny. W dodatku on tak bardzo się zmienił. Nie poznaję tego człowieka. Nie wiem, czy chcę go takiego akceptować, próbować zrozumieć i faktycznie zaprzyjaźnić się tylko i wyłącznie skoro tego chce, czy pielęgnować piękne wspomnienia i nie kontynuować już więcej tej znajomości.
No bo czy będę w stanie się z nim utrzymywać tylko przyjacielskie relacje, skoro dalej tak bardzo mi na nim zależy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.