`próbowałem być normalny, ale wyszło jak zwykle

Jestem młodym człowiekiem, który spotkanie z pierwszą pracą miał stosunkowo późno. Nie wiem, czy wynika to z braku doświadczenia, czy niewielkiego wykształcenia pomimo wieku (powinienem być teoretycznie na drugim-trzecim roku studiów, a jestem dopiero po szkole średniej). Nie mnie to oceniać. Koleżanka załatwiła mi prace w Żabce. Nic wyszukanego, jasne, ale pomyślałem sobie, że czemu nie. Potrzebuję pieniędzy, doświadczenia, czegokolwiek. Spróbowałem. Nie wyszło.

Na początku warto wiedzieć, że jestem introwertyczną osobą. Nie jest to żadna wymówka, ale fakt faktem nie do końca potrafię pracować z osobą face to face. Uważam, że mój pierwszy dzień w pracy wypadł w miarę pozytywnie pod względem ciągłego kontaktu z klientem. Do moich obowiązków należało jednak dużo zbyt dużo - nie byłem na to gotowy i jest to powód, dla którego zrezygnowałem z tej pracy.
Jako pracownik Żabki pracuję na sklepie sam. Wobec czego muszę zadbać o otworzenie sklepu, jeśli jestem na zmianie dziennej, zadbanie o wniesienie i rozłożenie świeżego pieczywa, a także gazet. Papierkologia w tej kwestii także musi zostać zrealizowana. Otwieram sklep, stoję na kasie. Przyjmuję pieniądze, dbam o fundusze wszelkiego rodzaju, dokładam do półek, odpowiadam za cały sklep własną osobą i piersią. Nie mam żadnego doświadczenia, a trzy dni, które miałyby mnie przygotować na prowadzenie sklepu samodzielnie - dla mnie to za krótko, serio. Zmiana popołudniowa, także dbam o ekspozycję sklepu, o dostępność towaru, dokładam w razie braków. Jestem jednocześnie na kasie. Zamykam sklep, sam myję podłogę, a także liczę pieczywo i gazety, które zostały - w związku z tym muszę też wypełnić papierki. Liczę pieniądze w kasie, cały dzienny utarg. Oby był jak najlepszy, minusy nie są mile widziane. Zamykam pieniądze w sejfie, loguję się w systemie i odznaczam swoją obecność, czas, jaki pracowałem (dziesięć godzin około) i see ya. Cały czas, odpowiadam sam za sklep.

Nie przeraża mnie ilość tego, co trzeba zrobić. To w porządku, okej? To dorosłe życie i doskonale o tym wiem, akceptuję ten fakt. Ale przeraziło mnie to, że przez całą moją zmianę jestem sam i muszę odpowiadać za wszystko. Wpadłem w panikę, jeśli mam być szczery i potraktowałem swoją szefową raczej niezbyt miło, informując ją, że jednak nie przyjmę tej oferty - bardzo za nią dziękuję, ale dla mnie odpowiadanie za sklep, który nie jest mój to trochę zbyt duża odpowiedzialność, której na chwilę obecną nie potrafię podjąć. Nie potrafię. Może to czyni mnie słabym, może to sprawia, że się poddałem w oczach wielu ludzi - nie wiem. Nie mnie to oceniać. Ale za 1200zł mieć na głowie odpowiedzialność za cały sklep i asortyment, a także papierkowość - to nie dla mnie. Po jednym dniu czułem się tak zestresowany, że nie mogłem spać, chociaż zmęczone ciało błagało mnie o odpoczynek.

Pracy poszukuję nadal. Czasem myślę, że popełniłem duży błąd, nie próbując pociągnąć tego dłużej. Nie podjąłem tej decyzji samodzielnie - nie potrafiłem. Radziłem się kogoś, kto ma w tej kwestii dużo więcej doświadczenia, niż ja - mojej mamy. W pewien sposób zdjęła ze mnie jakiś ciężar, tak myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.