`czy czujesz się hipnotajzing?


Rozmyślam nad tym, gdzie zaczyna się dorosłość. A może bardziej dojrzałość, chociaż mnie osobiście bliżej do tego pierwszego. Gdy byłem młodszy, przed tą magiczną osiemnastką, słyszałem wiecznie, że będę mógł robić to, czy tamto, decydować o takiej lub innej kwestii, gdy będę pełnoletni. To był wyznacznik dorosłości, w zasadzie niesłuszny. Teraz, gdy tę linię przekroczyłem to stwierdzenie ewoluowało, weszło na wyższy poziom i od swojej rodzicielki słyszę "Gdy będziesz na swoim". Ano właśnie. Czy dorosłość zaczyna się właśnie wtedy, czy wcześniej? Kiedy konkretnie można zauważyć tę lub inną kwestię?
Jestem pewien, że zdajecie sobie sprawę z faktu, iż nie mam wielu znajomych. Tak się po prostu potoczyło w życiu, mieszkam tu, gdzie mieszkam, myślę, że to główny czynnik. Tak, czy inaczej, chodzę do zaocznej szkoły dla dorosłych, gdzie nikt nie ma poniżej tej osiemnastki. I wiecie co? Wszystko zależy od doświadczeń, ale znakomita większość... Cóż, ma dzieci. Żony albo mężów. To jest zupełnie inny świat, bo oni nie powiedzą, że nie pójdą na piwo, bo nie mają pieniędzy - powiedzą, że nie mają czasu, bo trzeba dzieciaka odebrać ze szkoły. To świat, z którym ja osobiście nie mam styczności i nie chcę mieć.
Być może moje życie wyglądałoby inaczej, gdybym mieszkał gdzieś indziej. Tam, gdzie mam jakiś znajomych, tam, gdzie chciałbym faktycznie żyć, przynajmniej przez jakiś czas. Białystok to nie jest to miejsce. Czy dorosłość to świadomość, że nie mogę się wyprowadzić? Racjonalne myślenie, iż po prostu mnie na to nie stać i nie miałbym za co nawet wynająć pokoju w najbiedniejszym motelu, nie wspominając o jakimś mieszkaniu lub pokoju, jedzeniu i całej masie innych rzeczy? Czy dorosłość to jest świadomość, że ludzie odchodzą coraz częściej i czy manifestacją tej dorosłości jest próba zatrzymania ich przy sobie (zwykle wypełnione jako mission impossible)? A może stanie się taką poważną jednostką to jest to? Ostatnimi czasy robię wszystko, by takim kamiennym kolesiem nie być. Trochę tak funkcjonuje i aż szkoda być takim drewnianym. Szykuje się fajny, spontaniczny i w sumie trochę szalony Sylwester, ale mnie to odpowiada. Czy zastanawiałem się długo nad zgodą lub odmową? Nie. Alternatywa to byłoby siedzenie w domu i smucenie się, że nie mogę spędzić tego czasu tak, jak ostatnio miałem okazję, czyli z Igorem. Po co mam myśleć o nim więcej, niż myślę (czy więcej to w ogóle możliwe?)? Właśnie, jak ktoś z Wawy, okolic, albo będzie w Wawie w Sylwestra - to strzałka, bro! Dorosłość to spinanie się? To podejmowanie odpowiedzialności za swoje czyny, bycie świadomym tego, że każdy czyn pociąga za sobą jakieś konsekwencje? To samorealizacja? Biczowanie się gorącym pasztetem? Szczerze, nie wiem co to jest dorosłość. Być może niektóre z wymienionych przeze mnie przykładów, może wszystkie się klasyfikują. Wiem jedno. Nikt nie chce dorastać, bo niemal zawsze jest to przesrane.  Szkoda, że nie można być młodzieżą trochę dłużej...


Staram się nie myśleć.
Zawsze, ale to zawsze zastanawia mnie to i też bardzo chciałbym zobaczyć minę.


W związku z nowością, jaką chcę wprowadzić - pierwszy tekst o grze, którą wybrałem sam już się pisze, ale że to stosunkowo spora seria, trochę zajmie. Na początek idzie Tomb Raider, a następnie Legacy of Kain. Jeśli macie jakieś propozycje, śmiało zostawiać w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kulturalnie, grzecznie, bo jak poleci bezpodstawna krytyka, to w łeb!

© Agata | WS | x x.