Po pierwszych zajęciach w nowej szkole. Wyklarowały się już pewne przemyślenia, które postanowiłem w tej lub innej formie powoli ubrać w słowa. Przede wszystkim, spodziewałem się czegoś dużo gorszego, wyszło jednak nie aż tak źle. Pfu, pfu, byleby nie zapeszyć - nie warto mówić takich rzeczy już teraz. Jestem zmęczony, ponieważ lekcje trwają od ósmej trzydzieści do szesnastej pięćdziesiąt - przynajmniej w przypadku dnia dzisiejszego i jutrzejszego, zobaczymy jak będzie za dwa tygodnie. O ile przedmioty, które mi się akurat trafiły na dzień dzisiejszy aż tak fatalne nie były (wos, angielski, fizyka i matematyka), o tyle osiem godzin daje w kość.
Osób jest trochę w grupie, ale wciąż się to zmienia i może być jeszcze ktoś nowy, jako że rekrutacja się nie skończyła. Większość to osoby stosunkowo młode, w granicach osiemnastu-dwudziestu sześciu lat. Jest parę tych powyżej owego roku, klasyfikujących się gdzieś pomiędzy trzydziestym piątym rokiem życia, nie widzę jednak w tym większego problemu.
Co mnie zainteresowało to to, że prawdopodobnie mam w klasie osobę transseksualną. Nie mam pewności, niemniej jednak jest jedna persona, która kobiecy ma tylko głos, cała reszta jest zupełnym przeciwieństwem definicji kobiecości. Wygląda jak ja, tylko wersja slim/light. Oczywiście nie interesuje mnie to z czysto złośliwych względów, a bardziej takich... Czy ja wiem, dodających otuchy, jak sądzę.
Ogółem myślę, że może nie będzie aż tak fatalnie, jak się obawiałem. Nerwy odnośnie jutra są dużo mniejsze.
Jedyne, co w chwili obecnej może mnie martwić to nie szkoła, nie edukacja, zdecydowanie nie, a oczywiście to, co zwykle - mój związek. Postanowiłem jednak przez jakiś czas nie rozwodzić się na ten temat, bowiem już wystarczająco dużo żalu jest na blogu w tym temacie i nieładnie jest się ciągle powtarzać.
Liczę na to, że będzie w porządku powoli w każdym aspekcie. No, i że w tym nieszczęsnym październiku uda mi się w końcu umówić na wizytę do Robachy - ostatnio znów okazało się, że nie ma miejsc. Soczyste "kurwa" przydałoby się, zdecydowanie.
Strony |
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
morth
(86)
morthowe ot takie gderanie
(78)
projekt
(26)
projekty
(25)
jest ale nie musi być
(24)
morth i gry
(24)
egzystencja
(23)
bycie
(20)
masło
(20)
dorosłość
(16)
klops
(16)
błędy
(14)
dorastanie
(14)
refleksje
(14)
inne
(13)
prawdziwe
(12)
blogowanie
(11)
życiowe
(11)
bezsensu
(10)
chłopak
(10)
życie
(10)
gra
(9)
morth i kino
(9)
edukacja
(8)
niechciana dorosłość
(8)
przeżycia
(7)
smutek
(7)
dziewczyna
(6)
miłość
(6)
złość
(6)
mężczyzna
(5)
paplanie
(5)
praca
(5)
recenzja
(5)
związki
(5)
film
(4)
kontrola swojego charakteru
(4)
ojciec
(4)
plany
(4)
związki na odległość
(4)
audiolog
(3)
biseksualizm
(3)
ojcostwo
(3)
uczę się kochać
(3)
czym jest związek
(2)
fotografia
(2)
pierwszy raz
(2)
szkoła zaoczna
(2)
psycholog
(1)
Życzę Ci, żeby wszystko Ci się udało i ułożyło :) :D
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, aby nie zapeszyć, ale jak najbardziej nawzajem :)
UsuńCześć! Przeczytałem wszystkie twoje posty i bardzo Ci współczuję, tego wszystkiego co się u Ciebie dzieje. Pamiętaj że jakąkolwiek orientacje seksualną posiadasz - to tylko burak będzie Cię przez ten pryzmat oceniał, bo ważniejszy powinien być człowiek.. Ale skoro już tu jestem, to powiem że nie ma czegoś takiego jak wrodzony homo-biseksualizm, bo seksualność nabywa się w procesie socjalizacji.. w jednej z książek Aardwarg pisze o tym że 95% jego klientów homoseksualnych było mega neurotycznych i cierpiało na największe depresje współczesnego wieku.. Zresztą większość takich osób całe życie włóczy się po psychoterapeutach bo ma takie a nie inne problemy z depresją, które nie znikają.. Walcz o siebie chłopie! 3mam kciuki! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj. Prawdę mówiąc jestem trochę negatywnie zaskoczony podobnym komentarzem. Nie piszę tego wszystkiego dlatego, aby ktokolwiek czuł do mnie współczucie. Nie uważam, że jest ono konieczne właśnie w kierunku do mnie. Owszem, mam problemy, ale jak każdy na tym globie, związek też nie zawsze idzie w sposób pozytywny, ale to również kwestie oczywiste. Jeśli uznajesz, że wszystkie moje problemy są związane z moją orientacją seksualną, o której trzy czwarte ludzi nie ma nawet pojęcia (nie kryję się specjalnie, ale też i nie widać po mnie szczególnie, spedalony nie jestem zbytnio), to muszę przyznać, że nie zrozumiałeś ani jednego wpisu. Nie spodziewam się zresztą zrozumienia i akceptacji. Laski lecą na to, co piszę (choć to nie jest mój cel!), nie obchodzi mnie jak to ktokolwiek odbierze.
UsuńZgubiłem się zarówno w swojej wypowiedzi, jak i Twojej, niewiele moja ma wspólnego z Twoją, a Twoja z moim blogiem i postem, pod którym się wypowiadasz. No cóż.
Powodzenia i pozdrawiam, jak sądzę.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńGdyby to nie był spamik, cieszyłoby mnie bardzo, że mogę poczytać coś ciekawego (może), a tak... Przykro mi.
Usuń