Od trzech dni mam dziwne sny. Większość z nich nie pamiętam, wraz z dniem ulatują z mojej głowy, nie przywiązuję do nich wagi. Niektóre jednak fragmenty utkwiły mi w pamięci. Nie wydają się istotne, może trochę szokujące, choć tu też zależy od punktu siedzenia.
We wspomnieniach maluje się niewyraźny obraz dawnych pseudo znajomych, tylko twarzy, którzy wraz z momentem, gdy powinęła mi się noga w życiu rozpierzchli się, byle dalej ode mnie. Jakby pech był zaraźliwy. A może jest?
W sennych marach widziałem siebie. To było takie realne. Szedłem odebrać świadectwo, którego nie było. Nie zdałem. Widocznie to wspomnienie utkwiło mi w pamięci na tyle, że nie mogę się pozbyć tego wszystkiego. Przede wszystkim, poczucia winy.
We śnie był też ojciec. Zaprosił mnie na swój ślub. Nie wiedzieć dlaczego, potrzebował mojej zgody, by móc zawrzeć nowy związek małżeński. Bardzo długo zastanawiałem się nad decyzją i nie byłem jej pewien, aż w końcu zgodziłem się. Prawdopodobnie moja dewiza "Jeśli ktoś czegoś chce, a Ty go (czasem wbrew sobie) kochasz, pozwól mu to realizować. Niech będzie szczęśliwy.". Tak, to może głupie, ale niejednokrotnie przekładam swoje szczęście nad radością innego, bliskiego mi człowieka. I chociaż mój ojciec tak bliską, jakbym sobie tego mógł życzyć osobą mi nie jest, w zasadzie od ładnych paru lat można powiedzieć, że niemal w ogóle się nie znamy... Cóż, podjął pewne decyzje i nawet, jeśli nie ma już miejsca w jego życiu na mnie, powinienem go w nich wspierać. Ten sen szczególnie wywarł na mnie dziwne emocje, być może ze względu na to, iż mój ojciec nigdy nie poprosiłby mnie o zgodę na coś. Po prostu nie mam w jego egzystencji zbyt wielkich praw.
Nie prosiłem się o to, by, gdy ledwo wszedłem w dorosłość, musieć zajmować się sprawami spadkowymi, przejmowaniem domu, którego nienawidzę, szukaniem pracy i nowej szkoły, już po raz czwarty. Nie. Popełniłem już w swoim młodym życiu wiele błędów, wielu z nich żałuję. Nie podoba mi się jedno - to, że prędzej, czy później trzeba za nie płacić.
Strony |
`problematyczny wstęp i senny aktor
Etykiety:
błędy,
egzystencja,
niechciana dorosłość,
ojciec,
ojcostwo,
prawdziwe,
smutek,
sny,
życiowe
o
22:29
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
morth
(86)
morthowe ot takie gderanie
(78)
projekt
(26)
projekty
(25)
jest ale nie musi być
(24)
morth i gry
(24)
egzystencja
(23)
bycie
(20)
masło
(20)
dorosłość
(16)
klops
(16)
błędy
(14)
dorastanie
(14)
refleksje
(14)
inne
(13)
prawdziwe
(12)
blogowanie
(11)
życiowe
(11)
bezsensu
(10)
chłopak
(10)
życie
(10)
gra
(9)
morth i kino
(9)
edukacja
(8)
niechciana dorosłość
(8)
przeżycia
(7)
smutek
(7)
dziewczyna
(6)
miłość
(6)
złość
(6)
mężczyzna
(5)
paplanie
(5)
praca
(5)
recenzja
(5)
związki
(5)
film
(4)
kontrola swojego charakteru
(4)
ojciec
(4)
plany
(4)
związki na odległość
(4)
audiolog
(3)
biseksualizm
(3)
ojcostwo
(3)
uczę się kochać
(3)
czym jest związek
(2)
fotografia
(2)
pierwszy raz
(2)
szkoła zaoczna
(2)
psycholog
(1)
Powodzenia z nowym blogiem ^^
OdpowiedzUsuń