 |
lubczasopismo.salon24.pl |
Kończę właśnie drugi semestr liceum ogólnokształcącego. Mam prawie dwadzieścia lat, a mojej grupie na zajęcia jestem gdzieś po środku wiekowo - ani nie najmłodszy, ale też i nie najstarszy. Po roku znajomości z tą garstką, która się została (z trzydziestu sześciu zadeklarowanych osób pozostało zaledwie dziewięć) umówiliśmy się na piwo. Ot, wyjść, porozmawiać, a także "zintegrować się".
Mając w środowisku trójkę osób, w tym dwie znacznie, które przewyższały mnie wiekiem i doświadczeniem stwierdziłem, że z pewnością nie spotka mnie tego typu nieprzyjemność, jaka miała miejsce. Nie lubię bowiem ludzi, którzy nie rozumieją prostych komunikatów. Być może jestem osobą interesującą, ciekawą - taką, którą chce się mieć przy sobie jak najdłużej. I nawet z jakiś względów może być to w porządku dla wszystkich. Niestety (albo stety) jestem też osobą asertywną, nie bojącą się mówić głośno "nie". I tak też było tym razem. Po kilku godzinach śmiania się i paru incydentach, w którym myślałem, że nasze najstarsze towarzystwo rozszarpie się na kawałki przyszedł czas, gdy robiło się chłodno i mało przyjemnie. Padł pomysł, aby pojechać do jednego z nich, wypić jeszcze kilka piw, zjeść pizzę i posiedzieć, dalej radośnie konwersując. Minęło już jednak kilka godzin i nawet nie planowałem, że będę tak długo na tym spotkaniu, wobec tego ja i kilka innych osób grzecznie stwierdziło, że my sobie pójdziemy do domu. I teraz, tak, gdy mówię "nie" oznacza to "nie". Nie zawsze tak było i nie we wszystkim, ale od jakiegoś czasu staram się nie rzucać słów na wiatr.
Nie twierdzę, że nie ma ludzi, których to "nie" nie dotyczy i z którymi mogę przebywać długi okres czasu bez żadnego dyskomfortu. Są tacy, jest ich niewielu, ale istnieją. Znajomi z grupy, z całym szacunkiem, ale do nich nie należą z kilku względów, o których mówić nie ma sensu.
Krótko mówiąc - jeśli ktoś chce się "wbić innej osobie na chatę" to w porządku, szanuję. Ale słowa od dorosłych ludzi, mających żony i dzieci, będących po trzydziestce, że to niekulturalnie powiedzieć po prostu "nie"... Ręce mi opadły, bo większa część tych młodszych z nas nie uroniła choćby słowa tego typu. Nie próbujcie mi wmawiać, że coś co jest jasne, klarowne i z taktem jest nie na miejscu i niegrzeczne dla ogółu, bo tak wcale nie jest. Nie mam pięćdziesięciu lat, ale też nie mam pięciu. Swój rozum posiadam i wykorzystuję go.